Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi JotBeee z miasteczka Lelów. Mam przejechane 50788.87 kilometrów w tym 1894.69 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.70 km/h i się wcale nie chwalę. Mój rekord dzienny to 278 km 23 lipca 2017 r.
Więcej o mnie.

rok 2023

baton rowerowy bikestats.pl

rok 2022

button stats bikestats.pl

rok 2021

button stats bikestats.pl

rok 2020

button stats bikestats.pl

rok 2019

button stats bikestats.pl

rok 2018

button stats bikestats.pl

rok 2017

button stats bikestats.pl

rok 2016

button stats bikestats.pl

rok 2015

button stats bikestats.pl

rok 2014

button stats bikestats.pl

rok 2013

button stats bikestats.pl

rok 2012

button stats bikestats.pl

rok 2011

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy JotBeee.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
26.31 km 19.00 km teren
01:58 h 13.38 km/h:
Maks. pr.:49.10 km/h
Temperatura:2.0
HR max:166 ( 89%)
HR avg:135 ( 72%)
Podjazdy:189 m
Kalorie: 828 kcal

w poszukiwaniu błota

Niedziela, 18 lutego 2018 · dodano: 18.02.2018 | Komentarze 0

Zmysły rozpalone zostały wczoraj do czerwoności. Dzisiaj trzeba koniecznie powtórzyć GGE, górski generator endorfin. Najpierw las w kierunku Mełchowa, potem w kierunku Bystrzanowic. Jest świetnie, góral meridka bez żadnych problemów pokonuje leśne drogi, śnieg, piasek, miękkie zarośla. Doskonale sprawuje się wyłączanie amorka w kierownicy, inna opcja nie wchodzi w grę, już to wiem. Miodzio.

W Bystrzanowicach kieruję się w kierunku Lisiej Góry, niestety źle wybieram drogę i muszę odpuścić bardzo stromy podjazd. Grzęznę w liściach, to nie ta droga :(  Wracam na asfalt w Bystrzanowicach Dwór skręcam na Piaski. I to był duży błąd. Na 14 kilometrze mam okropne błoto, kilka centymetrów ciaplastego iłu na jeszcze zamarzniętym gliniastym podłożu. Rower jest mega brudny, wszędzie,  WSZĘDZIE :( 

Najlepsze jednak dopiero przede mną, na 14,80 km mam krótki ale stromy zjazd. Całe kilogramy błota z opon lądują na nogach i plecach. Przednia przerzutka nie chce wskakiwać na najmniejszy blat. No i mam to, czego nie cierpię, w dużych ilościach, BŁOTO, wszędzie BŁOTO. Na 16,03 km, tradycyjnie jak to na zapadłej wsi, płotu brak, a jak był, to leży przewrócony od kilkunastu lat. Wściekłe psy tylko czekają na OBCEGO. Jest, znaczy jestem, po lewej wielki biały podhalańczyk gna w moją stronę, po prawej najbardziej wściekły gatunek mała, szybka menda obszczekuje mnie z krzaków i czeka na dogodny moment do ataku. Co parę chwil podhalańczyk chowa się na starą chałupę, chyba ktoś go przywołuje. Niestety nie mam okazji poznać właściciela posesji bez ogrodzenia, bez kojca czy budy z łańcuchem dla psa wysokości owcy. Wymuszony bezpieczeństwem postój trwał kilka minut. Koniec nieutwardzonych dróg. Teraz tylko asfaltem do domu.

Od razu umyłem rower, niestety kilka podlewaczek wody nie zadziałało jak trzeba, pozostaje szczotkować rower na mokro i jeszcze zabawa pędzelkiem i szmatkami w mniej dostępnych miejscach. Skoro podróże kształcą, to tędy pojadę jak będzie sucho na drodze, przyda się też coś na psy. 

P.S. Opis zdjęć i map będzie nadal z góry, tak jak się wygodnie przewija bloga i czyta na urządzeniach mobilnych, trzeba się przyzwyczaić lub zrezygnować z lektury :) Dydaktyzm M., to nie jest dydaktyka. Nie piliśmy brudzia i raczej nie będziemy :)

mapki:





Strava:

początkowo w lesie jest na drodze nieco śniegu:



tutaj zaś zero śniegu i nawet pojawiło się słoneczko:



radocha jest jeszcze ogromna, okropne błoto jeszcze przede mną:



mogiła pod starym drzewem:



na Lisią Górę, są lepsze drogi niż ta:



dzikie ostępy Lisiej Góry:



nie kombinujemy, idziemy pod szlabanem z lewej i prawej są kolczaste krzewy, proszę uważać:



panorama w kierunku Dąbrowna /z lewej/ i Mzurowa /z prawej/:



tu się wpakowałem w okropne bryzgające wszędzie gliniaste błoto:





P.S. Kalorie pobrane są ze Stravy. Dziwne liczby podaje Endo dla szosy i górala :/


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!