Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi JotBeee z miasteczka Lelów. Mam przejechane 50788.87 kilometrów w tym 1894.69 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.70 km/h i się wcale nie chwalę. Mój rekord dzienny to 278 km 23 lipca 2017 r.
Więcej o mnie.

rok 2023

baton rowerowy bikestats.pl

rok 2022

button stats bikestats.pl

rok 2021

button stats bikestats.pl

rok 2020

button stats bikestats.pl

rok 2019

button stats bikestats.pl

rok 2018

button stats bikestats.pl

rok 2017

button stats bikestats.pl

rok 2016

button stats bikestats.pl

rok 2015

button stats bikestats.pl

rok 2014

button stats bikestats.pl

rok 2013

button stats bikestats.pl

rok 2012

button stats bikestats.pl

rok 2011

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy JotBeee.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
51.21 km 25.00 km teren
03:33 h 14.43 km/h:
Maks. pr.:57.20 km/h
Temperatura:5.0
HR max:165 ( 89%)
HR avg:139 ( 75%)
Podjazdy:518 m
Kalorie: 1285 kcal

By King

Niedziela, 25 listopada 2018 · dodano: 25.11.2018 | Komentarze 0

Po kilku dniach całodobowych ujemnych temperatur jest wreszcie ciepło. Ubrałem się dwuwarstwowo na nogach i trzywarstwowo u góry. Na podjeździe za Sokolnikami tak się zgrzeję, że będę musiał zdjąć koszulkę termoaktywną /pod koniec jazdy będzie jej brakować/, za jakiś czas zdjąłem też rękawice B-twin, ciepły komin 4F i czapeczkę pod kask Asics, zmieniłem ją na czapkę z daszkiem. Którą zresztą też pod koniec jazdy znowu zmienię, bo zamiast prawie bezchmurnego nieba będzie gruba warstwa chmur. Ponieważ zapomniałem zabrać plecaka musiałem się męczyć z upychaniem zbędnych ubrań po kieszeniach.

W zasadzie był to PSI WYJAZD, bo takiej ilości atakujących psów nigdy nie spotkałem. Pierwsze dwa zaraz za Lelowem, te same, przez które się ostatnio wywaliłem na góralu. Młody głupi dał się szybko udobruchać, a starszy marszczył pysk jak Maksiu, ale dał się ze wstydem pogłaskać. Kolejne psy zaliczyłem między Huciskiem a Bobolicami, jeden agresywny wymagał potraktowania kamieniami, starałem się je ominąć lewą stroną wywołując lekkie zdziwienie kierowcy samochodu. Kolejny, już mi znany, "nie wpuścił" mnie do Hub Drugich /te za bardzo stromym podjazdem/, a duży biały mnie pogonił obok zabudowań po PGR'ze lub Spółdzielni R. Ludzi na wsiach na zewnątrz brak, za to psów pełno :(

Muszę jeszcze kiedyś spenetrować dokładniej wąwóz za Sokolnikami /fotka/, gdyż jest to bardzo interesujące i bardzo niedostępne miejsce. Dnem wąwozu prawdopodobnie płynie stała lub okresowa woda, widać ślady jej działalności. Kiedy już ubrudziłem koła dużo ilością liści i dalej błota na drodze do Dobrogoszczyc postanowiłem je wyczyścić na młodym, mokrym zbożu. Pomysł był głupi, bo zamiast koła wyczyścić oblepiłem je grubą warstwą błota. Przy zjeździe na asfalt, a potem zjeździe w Sokolnikach całe błoto fruwało siłą odśrodkową. W ogóle ten ostatni zjazd zrobiłem bardzo ostrożnie /jeden z najgorszych wyników na Stravie/, bo było bardzo mokro, czyli ślisko. Tylna opona Ikon się zdarła /w piątek kupiłem trzy nowe/ i jest strach gwałtownie hamować. Co innego zjazd w Holendrowie, tam było akurat sucho. 

Do zamku w Bobolicach /tylko kilka osób na krzyż/ dojechałem od południowej strony z bardzo fotograficznym widokiem na wzgórze zamkowe. Kamerki dzisiaj nie zabrałem, miała rozładowany akumulator po Jurajskim Szajbajkowaniu. Fotki robiłem Sony XZ1 i muszę przyznać, że je robi bardzo dobrze, tak jak panoramy.

Nad zalewem w Lelowie kilka drzew ścięły bobry, a gałęzie już sobie zabrały do wody. 

P.S. Ubłocony rowerek umyłem zaraz po powrocie do domu, a dokładniej we własnym serwisie.















mapa:



profil i strefy:



Strava:




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!